Osiedla-getta, czyli uwięzieni na własne życzenie

Całodobowy monitoring, wysoki płot, szlaban na pilota i czujny ochroniarz stały się normą w dużych miastach. Kilka lat temu kojarzyły się z enklawami tylko dla bogatych, lecz obecnie przeciętny Kowalski również może sobie pozwolić na kupno mieszkania we współczesnym getcie, czyli osiedlu strzeżonym i niedostępnym dla zwykłego przechodnia.

ID-10049863

Zamknięci Polacy.

Pierwsze osiedla strzeżone powstały w Stanach Zjednoczonych z myślą o osobach starszych, które nie do końca czuły się bezpieczne bez „drutu kolczastego” wokół domu. W latach 60. kalifornijscy architekci poszli jeszcze dalej i zaczęli tworzyć getta tak przystosowane do jego mieszkańców, że ci nie musieli opuszczać jego bram, żeby załatwić podstawowe potrzeby, takie jak zakupy czy wizyta u fryzjera. Mieszkali w nich ludzie zmęczeni wielkimi miastami i poszukujący ciszy oraz spokoju.

Jednak prawdziwy boom przyszedł wraz z latami 80., kiedy to rozpędzona gospodarka w krótkim czasie „wyprodukowała” ludzi nieprzyzwoicie bogatych, którzy zapragnęli żyć wśród elity o podobnym statusie materialnym. Nagle osiedla grodzone stały się synonimem prestiżu, luksusu oraz środowiska dostępnego tylko dla wybranych. Dopiero w latach 90. moda na współczesne getta dotarła do Polski i, jak pokazuje historia, trafiła na bardzo żyzny grunt.

Współcześnie tego typu infrastruktury w Europie są budowane coraz rzadziej, lecz i tutaj znajdziemy wyjątek. Tak, chodzi o Polskę, na terenie której występuje największe zagęszczenie gett. Tylko w Warszawie naliczono ich ponad 400!

Wszystkie takie same?

Osiedla-getta zazwyczaj są do siebie podobne pod kilkoma względami. Przede wszystkim są ogrodzone płotem, murem i drzewami, które często potęgują wrażenie odcięcia i intymności oraz „nafaszerowane” najnowocześniejszymi systemami ochrony, dostępnymi tylko dla mieszkańców. Zdarza się, że przy furtce zamontowane są nie tylko domofony, ale też wideodomofony! We współczesnym getcie ważną rolę pełni także ochroniarz.

Zazwyczaj budynki wewnątrz osiedla rozmieszczone są na planie prostokąta lub podkowy. Między nimi wyznaczono miejsce na zadbane zielone skwerki, ławeczki czy place zabaw. Wabikiem jest nie tylko sielski wygląd getta, ale również jego nazwa, często nawiązująca do przyrody.

Statystyki wskazują, że na tego typu mieszkania decydują się ludzie młodzi, między 20 a 40 rokiem życia. Wykształceni, dobrze zarabiający Polacy, którzy pieniądze na wymarzone M pożyczyli od banku.

Socjolodzy zauważyli, że mieszkańcy gett widzą w nich jedynie etap przejściowy. Docelowo chcą kupić dom poza miastem, jednak żeby im się to udało, muszą ciężko pracować, zazwyczaj w dużych firmach i korporacjach. Bywa, że od poniedziałku do soboty jedynie śpią w mieszkaniu, więc chcą mieć pewność, że podczas ich nieobecności nikt niepowołany nie dostanie się na teren osiedla. Ponoć ich lęk wynika z przekonania, że państwo nie jest w stanie zadbać o ich dobytek, więc sami muszą dołożyć starań i zatroszczyć się o mieszkanie.

Znamienną cechą takich enklaw jest również anonimowość. Lokatorzy, mimo że dzieli ich tylko ściana, rzadko kiedy w ogóle wiedzą, jak wygląda osoba, która za nią mieszka. Na drzwiach trudno znaleźć tabliczkę z nazwiskiem czy spis mieszkańców na klatce schodowej. Przeciwnicy gett są zdania, że żyją w nich ludzie, którzy zastąpili nazwisko numerem mieszkania. I jest w tym sporo prawdy…

ID-10039779

Nie takie straszne, jak malują.

Jednak osiedla grodzone to nie tylko inwigilacja na własne życzenie. To także liczne zalety, o które trudno na ich otwartych odpowiednikach. Przede wszystkim tutaj łatwiej utrzymać porządek oraz poszanowanie cudzej własności. I coś w tym jest, ponieważ wielkomiejskie osiedla ogólnodostępne często naznaczone są aktami wandalizmu (szpecące graffiti, połamane ławki i psie odchody na każdym kroku to niestety wciąż norma). Jeśli coś należy do wszystkich, to najczęściej do nikogo, więc lokatorzy rzadko troszczą się o najbliższą okolicę.

Dodatkowo monitoring rzeczywiście zmniejsza przestępczość. Bywa on również koniecznością, jeśli osiedle położone jest na obrzeżu miasta lub w lesie. Tak jest na przykład na Wzgórzu Magellana w Gdańsku, które dzięki kamerom, ogrodzeniu oraz ochronie daje jego mieszkańcom realne poczucie bezpieczeństwa. A to jest w dzisiejszych czasach niezbędne.

Warto zauważyć, że w ostatnich latach również wielkomiejskie i otwarte spółdzielnie czy wspólnoty mieszkaniowe coraz częściej montują kamery. Wielki Brat tylko pozornie jest siłą inwigilującą, która śledzi lokatorów. Tak naprawdę chodzi o to, żeby samemu zatroszczyć się o siebie i najcenniejszy dobytek.

Współczesne osiedla-getta nie bez powodu uchodzą za miejsca przyjazne życiu. Zadbane, ukwiecone, czyste i schludne otoczenie sprzyja miłemu spędzaniu czasu. Takie miejsca zazwyczaj łączą się z wyższym standardem mieszkań, pięknymi klatkami schodowymi i atrakcyjnym wykończeniem. Nie trzeba się martwić, że wandal przyjdzie w nocy i pomaluje ściany sprayem, bo ktoś cały czas nad nimi czuwa, a ta świadomość zazwyczaj odstrasza potencjalnych przestępców.

Getto nie dla każdego.

Socjolodzy słusznie zauważyli, że osiedla zamknięte rodzą podziały między ludźmi – nie tylko tymi z zewnątrz, ale również wewnątrz. Tworzy się namacalna granica społeczna, za którą „chronią” się ci lepsi, bogatsi, świadomie odcinający się od pozostałej części społeczeństwa. Wciąż pokutuje przekonanie, że osiedle otwarte jest gorsze od strzeżonego, ponieważ tam panuje „samowolka”, z której „gettowcy” również lubią skorzystać. Mogą tam wyprowadzić psa lub zaparkować samochód. Niestety, nie działa to w drugą stronę. Dzieci z osiedli otwartych nie mają wstępu na zamknięty plac zabaw.

W każdym dużym mieście można zobaczyć skupione obok siebie enklawy, oddzielone jedynie płotami. Niby poszczególne osiedla zbudowano w bliskiej odległości, lecz „barykady” uniemożliwiają wytworzenie więzi międzyludzkich. Mieszkańcy współczesnych gett są przekonani, że mur oznacza bezpieczeństwo, lecz w grupie bez poczucia wspólnoty każdy może być obcym, także sąsiad z naprzeciwka.

Przeciwnicy zamkniętych osiedli od lat walczą z rozbiciem architektury miasta, które często podzielone jest na strefy bez możliwości wstępu. Przekonali się o tym mieszkańcy gdańskiego Przymorza, kiedy budujący Trzy Żagle deweloper zagrodził uczęszczane przejście między blokami. W rezultacie powstały dwa sąsiedzkie obozy, które wzajemnie miały do siebie pretensje.

ID-10054530

Są plusy dodatnie i plusy ujemne?

Kupno mieszkania to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu każdego człowieka, więc warto dobrze je przemyśleć. Osiedla strzeżone lub otwarte mają swoje wady i zalety. Trzeba je dobrze rozważyć, zanim wyda się kilkaset tysięcy złotych na lokal, w którym spędzimy być może kilkadziesiąt lat.

Z drugiej strony coś musi być na rzeczy, skoro Polacy tak zakochali się w grodzonych osiedlach. Być może żyjemy w takiej rzeczywistości, że płot i ochroniarz są nam potrzebni do szczęścia?

Pepper House w liczbach (dane za rok 2023)

Liczba Klientów:

1 934

Sprzedanych nieruchomości za:

406 mln zł

Odbytych spotkań:

12 367

Nasi doradcy:

65

Kwota udzielonych kredytów:

240 mln zł

Pepper House jest nowoczesnym i kompleksowym biurem nieruchomości założonym przez praktyków rynku z wieloletnim doświadczeniem w branży nieruchomości i finansów. Zmieniamy rynek nieruchomości już od 2013 roku. Przedmiotem naszej działalności jest pośrednictwo w obrocie nieruchomościami (kupno, sprzedaż, wynajem), zarówno na rynku wtórnym jak i pierwotnym, pośrednictwo kredytowe oraz inwestycje deweloperskie. Mamy najlepszą wiedzę na temat potrzeb i oczekiwań Klientów oraz aktualnej sytuacji rynkowej. Działamy w woj. Pomorskim, Kujawsko-Pomorskim, Warmińsko-Mazurskim i Mazowieckim. Mamy też w ofercie nieruchomości zagraniczne (basen Morza Śródziemnego). Gorąco zapraszamy do kontaktu i/lub odwiedzenia nas bezpośrednio w naszych oddziałach w Gdańsku, Gdyni, Bydgoszczy i Warszawie.